sobota, 5 maja 2012

Rozdział 7 cz.2 "I co dalej?"


Podbiegłam do barierki i patrzyłam jak spada do wody. Chciałam skoczyć za nim ale ktoś mnie chwycił w tali i zdjął z barierki. Wyrywałam się, krzyczałam i płakałam. Żeby to nazwać płaczem. Byłam w szoku i ryczałam w niebogłosy. Niall postawił mnie na ziemi i mocno przytulił. Przestałam się wyrywać i wtuliłam się w jego koszule i płakałam. Płakałam jak dziecko. Spojrzałam na jego twarz. Była mokra od płaczu. Ucałował mnie i pobiegł za Harrym w dół rzeki aby odszukać Louisa. Usiadłam na środku drogi i zaczęłam płakać. Usłyszałam kroki i ktoś mnie przytulił. Okazało się, że to była Magda. Była tak samo roztrzęsiona jak ja. 
Magda : Już zadzwoniłam po karetkę i chłopcy go szukają - powiedziała i wybuchła płaczem. Przytuliłam ją i sama zaczęłam płakać. Po 5 min przyjechała karetka i funkcjonariusze pomogli chłopakom szukać Louisa. Po 30 min ukazali się chłopcy a za nimi funkcjonariusze z Louisem. Poderwałam się i podbiegłam do nich. Gdy zobaczyłam Louisa zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Był cały siny. Miał złamany nos a jego noga była w dziwnej pozycji. Lekarze zabrali Louisa a my zostaliśmy na moście i patrzyliśmy jak karetka odjeżdża. Stałam wtulona w Nialla i szlochałam cicho. Po policzkach Nialla powolutku spływał łzy które ścierałam. W pewnym momencie podszedł do nas Harry z Magdą i powiedzieli :
Harry : Chodźcie do domu bo stojąc tu nic nie zdziałamy. 
Niall : Dobrze. 
Szliśmy do domu powoli i w ciszy. Tylko jeszcze ja płakałam. Gdy już byliśmy na miejscu to poszliśmy się trochę odświeżyć by wyglądać jak ludzie. Największy kłopot z doprowadzeniem się do ładu miałam ja, bo ciągle płakałam. Ok 20 wchodziliśmy do szpitala w którym przebywał Lou. Magda poszła się zapytać gdzie on jest a pielęgniarka powiedziała że go operują po czym zaprowadziła nas pod sale operacyjną. Usiedliśmy na krzesłach a ja powiedziałam przez płacz :
Ja : To wszystko moja wina. Gdybym nie włączyła tego pieprzonego głośnika to sprawy by się potoczyły zupełnie inaczej
Magda: Miśka, nie możesz obwiniać siebie, bo ja też wtedy tam z tobą siedziałam. Więc to też jest moja wina. Wiecie co, ja pójdę do automatu kupić sobie kawę.
Harry: Pójdę z tobą kochanie, a Asia z Niallem niech się uspokoją.
*OCZAMI MAGDY*
To co się dzisiaj stało, zapamiętam do końca życia. Louis chciał się zabić! Kurczę, muszę zadzwonić do reszty, bo oni nic nie wiedzą.
Ja: Harry, myślisz, że dobrym pomysłem jest zadzwonienie teraz do Liama?
Harry: Nie mam pojęcia, najpierw idźmy po tą kawę a jak wrócimy do Asi i Nialla to dopiero pogadamy ok?
Ja: Ok.
Harry zauważył, że zaczęłam płakać, obwiniałam się za to co się stało. Przycisnął mnie do siebie i przytulił najmocniej na świecie.
Harry: Skarbie nie możesz się obwiniać za to co się stało. Nikt by nie pomyślał, że Louis mógłby zrobić cos takiego.
Ja: Ale…. My gadałyśmy z Anką przez telefon. Asia włączyła na głośnik. Gdybyśmy nie włączyły tego cholernego głośnika to by wszystko było dobrze: Louis by zapomniał o Ance, nie bylibyśmy teraz w szpitalu tylko w salonie u nas w domu.
Harry: Nie mów tak! To nie jest twoja wina. Zrozum nikt nie mógł tego przewidzieć. Nikt po prostu nie wiedział…
Wzięliśmy kawy i wróciliśmy do Asi i Nialla. Asia na szczęście już nie płakała, ale teraz ja cały czas szlochałam. Usiadłam koło Asi i się przytuliłam do niej. Ona tylko powiedziała: Wszystko będzie dobrze.. Mam taką nadzieję.
My z Asią po chwili zasnęłyśmy. Tylko chłopcy czuwali. Nagle obudził nas głos lekarza.
Lekarz: Jesteście rodziną pacjenta?
Niall: Nie, ale jesteśmy jego najlepszymi przyjaciółmi. Proszę niech Pan powie czy On przeżyje?
Lekarz: Właśnie skończyliśmy operację. Powiem tylko jedno: Jego stan na razie jest krytyczny, ale miejmy nadzieje, że wszystko się ułoży. Pan Louis miał wstrząs mózgu, złamaną nogę w kolanie i złamany nos. Cieszmy się, że tylko tyle, bo po skoczeniu z mostu, mało osób przeżyło. Ten chłopak ma naprawdę wielkie szczęście, uratowaliście mu życie.
Harry: Dziękujemy Panu bardzo za dużą ilość informacji.
Lekarz: A teraz idźcie do domu, on na razie musi odpocząć. Przyjdźcie jutro, wtedy na chwilę będziecie mogli do niego wejść.

*NASTĘPNEGO DNIA*
Nie spałam całą noc, myśląc o Louisie. Czułam się już trochę lepiej niż wczoraj, ale jeszcze nie było tak samo. Leżałam obok Harrego więc czułam się bezpiecznie. Chciałam go obudzić, ale zdecydowałam, że pójdę na dół po coś do picia. Gdy wchodziłam powoli do kuchni usłyszałam cichy płacz. Nie rozpoznałam czyj to płacz więc podbiegłam do kuchni. Zobaczyłam jak Niall siedzi przy blacie i płacze. Podeszłam do niego, przytuliłam go i spytałam: Jak się czujesz?
Niall: Dobrze, ale jest mi strasznie głupio, że jeszcze nic nie powiedzieliśmy reszcie.
Ja: Chciałam wczoraj do nich zadzwonić, ale Harry powiedział, że musimy trochę ochłonąć.
Niall: Teraz jest godzina 7 rano, więc u nich jest 6. Zadzwonimy koło 11 naszego czasu.
Ja: Dobra. Idę obudzić Hazzę, a ty leć obudź Asię.
Niall: Ok.
Pobiegłam szybko po schodach do naszego pokoju. Podeszłam do łóżka i powiedziałam: Kochanie wstawaj proszę, trzeba się trochę ogarnąć i pojechać niedługo do szpitala, a w międzyczasie trzeba jeszcze zadzwonić i w końcu powiedzieć co się naprawdę dzieje u nas.
Harry: Już kochanie *Powiedział zachrypniętym głosem i położył się na drugi bok.*
Ja: okej. Za 15 minut będę z powrotem.
Poszłam szybko do łazienki. Założyłam to: <klik> Wróciłam do sypialni i widzę, że mój kochany jeszcze śpi. Postanowiłam zrobić mu pobudkę. Zaczęłam krzyczeć na cały pokój: Harry wstawaj, jestem w ciąży!. Harry zerwał się na proste nogi i mówi: Co?! Będę ojcem, idę to powiedzieć Niallowi i Asi.
Ja: Stój. Wcale nie jestem w ciąży. Chciałam tylko, żebyś szybko wstał.
Harry: To nie będę ojcem?! *posmutniał*
Ty: Na razie nie. Ja nie chce mieć dziecka w wieku 17 lat.
Harry: No dobrze, rozumiem.
Wzięłam go rękę i pociągnęłam do kuchni. Tam zastaliśmy już ogarniętego Niallera i nieogarniętą Asię. Po zjedzeniu śniadania postanowiliśmy zadzwonić w końcu do reszty…






I jest 2 część 7 rozdziału!
Jak wam się podobało?
Zrobiłyśmy wielki powrót :D
Nie będziemy dodawać często rozdziałów ponieważ trzeba teraz ogarnąć szkołę.
Zachęcam do komentowania- Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz